Forum *The Sims 2* Strona Główna

Rark Rosse- opowiadanie tom I

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum *The Sims 2* Strona Główna -> Kącik literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evil
Ta zła
Ta zła



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 660
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z innego świata

PostWysłany: Śro 18:33, 10 Maj 2006    Temat postu: Rark Rosse- opowiadanie tom I

Jest to opowiadanie o mnie. Historia ta przydarzyła mi się i chciałam ją komuś przekazać. Ostrzec, że marzenia mogą się spełnić, ale nie zupełnie tak jak chcemy. Mam 16 lat i pamiętam jak dziś, że od zawsze fascynowały mnie wampiry. Sama nie wiem dlaczego? ‘’- Przecież oni nie istnieją-‘’ mówią wszyscy. W sumie to ja to wiem i ty to wiesz. Tylko jak o powiedzieć wampirom? Przechodząc do rzeczy to nie jest to jakieś romansidło i na początku trochę zagmatwane. Z resztą nie wierzycie mi? To przeczytajcie!

1854
***

Postać przemknęła się między drzewami. Zatrzymała się na chwile. Światło paliło się w jednej z komnat. W biblioteczce - mówiąc dokładniej. Nie łatwo było zapamiętać wszystkie pomieszczenia zamku. Jednak do szybkiej ucieczki było to niezbędne. Kobieta zwinnie skoczyła i wdrapała się po murze. Nie było to ani łatwe, ani szybkie. W Anglii cały czas padało, więc kamień był śliski. Otwierając okno w którym ,panowała ciemność bezszelestnie dostała się do wnętrza. Była to sypialnia. Otwierając drzwi wyszła na korytarz. Był strasznie chłodny. Po mimo zapalonych świec można było dostać gęsiej skórki. Ze strachu oczywiście. Poruszając się powoli szła przy ścianie. Dobrze wiedziała, co ma robić. Ostrożnie wyjęła nóż za paska i powili wślizgnęła się od gabinetu. W środku nikogo nie było. Tylko puste krzesło i zapalona świeca. To niemożliwe. Nie mogła się pomylić. Ktoś za nią zamknął drzwi. To był on. Stał za nią z diabelskim uśmieszkiem. Nagle uderzył w nią jakimś promieniem. Nie zdążyła uskoczyć. Poleciała i odbiła się od biurka. Straciła przytomność. Obudziła się przywiązana do łóżka. Obok stał wampir trzymając księgę w dłoniach. To niemożliwe. Jak mogła się tak łatwo dać podejść. Przecież Louis ją ostrzegał. Dlaczego go nie słuchała. Zawsze musi być taka lekkomyślna. Nie może się poddać. Jej wróg nigdy nie zwycięży.
- Oj moja Elizabeth, mała Elizabeth.- zadrwił obnażając swoje kły.- Nie powinnaś polować na kogoś silniejszego od siebie.- przyłożył rękę do jej policzka. Natychmiast odwróciła głowę. Wpadła właśnie na genialny pomysł. Zamknęła oczy i próbowała się skupić. Może uda jej się wysłać telepatyczną wiadomość Louisowi. Nagle poczuła ból na policzku. Wampir ją uderzył.
- Nawet nie próbuj!- krzyknął. Nie zrobiło to na niej wrażenia. Ręką pogładził po brązowych lokach. Zapatrzył się w zielone oczy przeciwniczki. To był jego błąd. Elizabeth zaczęła wierzgać nogami i rzucać się. Łatwo uwolniła jedną rękę. Już miała uwolnić drugą, gdy przeciwnik złapał ją za gardło.
- Nie ma tak łatwo moja kochana.- usiadł na niej. Jedną ręką rozerwał bluzkę i przyłożył dziwny kamień. – To nie będzie tak bolało. Śmierć będzie szybka i prawie bezbolesna.- Elizabeth poczuła ból, jakiego nigdy nie doznała. Jakby szabla przebijała ja milimetr po milimetrze rozrywając całe ciało. Jej krzyk obił się echem po całym zamku. Nic więcej nie pamiętała. Jedynie jakieś migawki. Dwór i przeszywające zimno. Wycie wilków i czyjąś twarz. Nie miała siły się bronić. Na pewno był to jakiś wampir, ale naglę odbiegł. Później ktoś jakby Louis jej mignął. Chwilę później poczuła ciepło. Obudziła się w ciepłym łóżku. Obok niej spał jej przyjaciel, mag i jedyny sprzymierzeniec. Jeszcze raz w duchu przyznała Louisowi racje. Musiał siedzieć nad nią całą noc. Chyba, że to był zły sen. Bardzo możliwe. Wstała i podeszła do lustra. Była w koszuli nocnej. No tak nie mógł przepuścić okazji żeby zobaczyć ją nago. Podwinę koszule nocną. W miejscu gdzie czuła ból pojawiła się blizna. Czarna blizna w kształcie róży. A przecież miała zginąć. Chyba, ze coś poszło nie tak. Wróciła i położyła się na łóżku. Musiała to przemyśleć. Odwróciła się przodem do chłopaka. Pocałowała go w policzek i szepnęła „Dziękuję”.
- Za co?- spytał otwierając oczy. Nie spał już od kilku chwil. Czekał tylko na jej reakcje.- Co to za blizna?- spytał zaniepokojony unosząc się na łokcie.
- Nie wiem.- odparła. Nie miała ochoty mu wszystkiego tłumaczyć. Nie teraz. Zrobi to później jak ochłonie. No i jak się sama dowie, co to jest.
- Nie powinnaś tam iść sama. A jak by ci się coś stało?- na jego twarzy widniała wyraźna troska. Spojrzał na nią. Nie odpowiadała chwilę. Uśmiechnęła się ciepło.
- Już nie dramatyzuj.- przewróciła oczami. Jego troska była trochę za wyrośnięta. Umiała przecież zadbać o siebie sama.
- Martwię się o ciebie.- przytulił się o niej. Elizabeth nie wiedziała, co ma robić. Nigdy nie ufała mężczyzną, ale do tego coś ją ciągnęło. No i jeszcze jedno pytanie. Kim był ten wampir i co od niej chciał. Może się pożywić? Albo wiedział coś więcej. Trzeba go koniecznie odnaleźć. On musi coś wiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Evil dnia Pią 17:45, 19 Sty 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Na wysokich obcasach
Na wysokich obcasach



Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:10, 10 Maj 2006    Temat postu:

Opowiadanie może być lecz nietsety ciężko się czyta.Wiem , że to będą odcinki lecz nietety i tak zamało Sad
6/10 Smile + 1 na zachętę = 7/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evil
Ta zła
Ta zła



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 660
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z innego świata

PostWysłany: Czw 7:25, 11 Maj 2006    Temat postu:

To napisałam wcześniej dlatego tak mało. Teraz mam duzo zajęć w szkole a do tego brakuje mi weny. A i dzięki za ocenke. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evil
Ta zła
Ta zła



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 660
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z innego świata

PostWysłany: Pią 17:47, 19 Sty 2007    Temat postu:

Następny odcinek. Zmieniłam też pierwszy. Zapraszam do czytania.

1954
***

W zaułku było słychać czyjeś przeraźliwe krzyki. Męskie najprawdopodobniej. Ofiara wyrywała się i wiła z bólu. Nikt nie przyszedł jej na pomoc. Stała się zwierzyną na którą zapolowano. I przegrała. Nie było to jednak nowością. Żaden porządny obywatel tamtędy nie chodził. Bo po co? Żeby napytać sobie biedy. Wszyscy wiedzieli, że tam dzieją się dziwne rzeczy. Niby jakiś zabójca zabija. Nikt w to nie wierzył. To na pewno był jakiś potwór z piekieł. Przeraźliwe krzyki ucichły. Czyjeś bezwładne ciało upadło na ziemie. Pozbawione życia. Wyssane prawie do dna. Krew kapała z ust zabójcy. Otarł ją w materiał. Już miał się rozpłynąć gdy poczuła następną ofiarę. Nie mógł przepuścić następnego posiłku. Najwyżej napije się na zapas. Świeżej krwi nigdy dosyć. Do zaułka wszedł siwy mężczyzna. Zgrabnym krokiem ominął ciało:
- Kogo my tu mamy?- zadrwił zabójca. Mężczyzna podszedł jedynie i szybkim ruchem wyciągnął nóż. Nie miała zamiaru się cackać. Ostrze zalśniło w świetle księżyca. Siwy spojrzała złowrogo na wampira. Ten jednak zbytnio się nie przejął. Cały czas miał minę pełną drwiny. Nie doceniał swojego przeciwnika.
- Na co jeszcze czekasz? Nie zabijesz mnie?- Na te słowa siwy opuścił nóż. Nie chciał zabijać. Miał większy cel.
- Nie.- odparł. W oczach zalśniła mu iskierka. Wampir domyślił się, że siwy ma jakiś plan. Propozycję nie do odrzucenia.
- Dlaczego? – zdziwił się. Dlaczego właśnie on. Ni mógł go zabić. Miał by przynajmniej wszystko z głowy. Pozbył by się cierpień.
- Zaczynam się robić już stary i mam rodzinę. Nie chce żeby któryś z twoich się potem mścił, a poza tym mamy wspólnego wroga.- wampir się zaciekawił. Może jednak warto było zacząć rozmowę.
- Ciekawa teoria. Mów dalej.- odpowiedział. Na twarzy siwego pokazał się uśmiech.
- Zostawię Cię przy życiu jak obiecasz mi, że będziesz nad nimi czuwał, a ja się zajmę Setem.- jakoś nie specjalnie mu się widziało pilnować kogoś. To nudne zajęcie.
- A co jak nie dotrzymam obietnicy?- spytał z niewinną miną.
- Dotrzymasz! Ty nie jesteś taki jak oni. Ty masz jeszcze honor. – Mówiąc to siwy
człowiek odwrócił się i wyszedł z czarnej uliczki. Po kilku chwilach był już przy
głównej ulicy. Nieco później zakapturzona postać rozpłynęła się w mroku.
***
1998
***

Był zwykły majowy dzień. A właściwie Poniedziałek. Jak ja nie lubię tego dnia. Trzeba się wcześnie rano zwlec z łóżka. Po weekendzie jest to bardzo trudne. Cud, że się jeszcze nie spóźniłam. Wszystkie lekcje bardzo szybko minęły. Tak religia, na której jak zawsze odespałam. Nie było to trudne. Zawsze tak robiłam. No chyba, że przepisywałam matmę. Tym razem jednak ją miałam. Na matematyce było zastępstwo. Nareszcie jakiś promyk nadziej w tym dniu. Bo kto normalny lubi matmę? Poza wyjątkami oczywiście. Na historii się trochę ożywiłam przy temacie o II wojnie światowej. Szkoda, że to prawie ostatni temat. Lubię ten dział. No ten i o Jagiellonach. Szlachta jest trochę nudna. Geografia jak zawsze na luzie. Co tu się dziwić. Wszyscy są rozentuzjazmowani, że zaraz basen do domu. Podziwiam jednak nauczycielkę, ze mimo wszystko produkuje się i tłumaczy. Wbrew pozorom to jest nawet ciekawa lekcja. Ile to się można się dowiedzieć o tych skamielinach. No i oczywiście basenik z którego mam zwolnienie. Ale to już tak ,,tradycja’’. Z resztą kto by chciał pływać? Nie to, że nie umiem tylko nie lubię. Za dużo tej wody w basenie i czuję się przytłoczona. No i oczywiście chłopaki patrzący na nas z trybun. Nienawidzę tego. Zawsze się z nas śmieją. Ale ja się jeszcze kiedyś zemszczę. Muahahahaha! Wracając, właśnie wychodziłam ze szkoły. Podirytowany tłum młodzieży walił z każdej strony. Ledwo co a by mnie zgnietli. I tak było luźniej niż w szatni. Tam to jest jedna osoba na metr kwadratowy. Gdy poczułam wreszcie tlen przystanęłam na chwile. Dzieciaki wylały się za bramę i porozchodziły w różne strony. Za bramą zobaczyłam moją przyjaciółkę- Gabrysię. Że ją nie zgnietli. Co tu dużo gadać. Jest wysoka to jeszcze miała szansę się przebić. Byłyśmy przyjaciółkami od podstawówki. Od słodkich czasów leniuchowania gdzie stopnie zdobywało się o wiele łatwiej. Razem siedziałyśmy w ławce, razem spędzałyśmy wolny czas i wakacje. Razem poszłyśmy też do gimnazjum i nie przeszkadzało nam, że jesteśmy w innych klasach. Byłyśmy jak papużki nierozłączki. Na każdej przerwie byłyśmy razem. Na wagarach zresztą też. Spotykałyśmy się też często z powodu ,,naszego hobby’’ (czyli uśmiercanie bohaterów opowiadań). Szczerze mówiąc to ona pisała, a u mnie zasięgała fachowej porady o świecie mroku. Miałam ogromną wiedzę na ten temat. Mój asortyment sięgał od duchów przez wampiry, aż do bardziej skomplikowanych niawek. Jak się rozgadałam to nie mogłam przestać. Ale tak to już było i nikomu nie przeszkadzało. A teraz wracając na ziemię:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ticho
Start
Start



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:16, 16 Kwi 2009    Temat postu:

Mi się podoba. 9/10 Wyrażasz tu dużo uczuć. Lubie czasem przeczytać coś "innego" Od innych książek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum *The Sims 2* Strona Główna -> Kącik literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin